Wygląda na to, że liczba legalnych zabiegów przerwania ciąży w tym roku wróci do poziomu sprzed orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego.
Wyrok TK
To napięcie społeczne wybuchło pod koniec 2020 roku. Wówczas Trybunał Konstytucyjny uznał, że jedna z przesłanek za przerwaniem ciąży jest niezgodna z ustawą zasadniczą. Chodziło o przepis mówiący o wadach letalnych płodu, czyli sytuacji w której kobieta musi urodzić dziecko, które umrze.
Wedy właśnie na ulice polskich miast – dużych i małych – wyszły setki tysięcy protestujących. Nie tylko kobiet, ale także mężczyzn. Nie chcieli w Polsce takich przepisów. Potem PiS wprowadził prawo – więzienie za pomoc w aborcji niezgodnej z przepisami.
„Po usunięciu tej przesłanki pozostały dwie, rzadko dotąd stosowane, mówiące o zagrożeniu dla zdrowia kobiety oraz sytuacji, gdy ciąża jest efektem czynu zabronionego. I rzeczywiście, po wyroku TK Polska stała się krajem niemal bez legalnej aborcji. W 2021 roku (nie licząc stycznia, gdy wyrok TK jeszcze nie obowiązywał) wykonano zaledwie 32 zabiegi” – przypomina „Rzeczpospolita”.
W 2022 roku szpitale 161 razy usuwały ciążę. Wszystkie tylko powodu zagrożenia życia lub zdrowia kobiet. W 2023 r.( to dane organizacji Legalna Aborcja) szpitale przeprowadziły 425 aborcji. Z tego 423 z powodu zagrożenia życia lub zdrowia kobiety.
Koniec strachu
Teraz jednak liczby rosną. „W 2024 roku roczna liczba legalnych aborcji prawdopodobnie przewyższy tę sprzed wyroku TK. Pomagają w tym opinie psychiatrów” – podkreśla dziennik.
A chodzi o to, że lekarze zaczęli stosować się do przepisu mówiącego o zagrożeniu zdrowia lub życia kobiety. A to oznacza także psychikę. Stan psychiczny kobiety stał się tak samo ważny jak fizyczny.
Mecenas Kamila Ferenc z Fundacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny tłumaczy, że nie jest to sposób na obejście prawa.
– Informacja o tym, że upragnione dziecko nie ma czaszki albo nigdy nie będzie sprawne, rujnuje psychikę kobiety. Przed 2020 rokiem też rujnowało, jednak w takich przypadkach korzystano z przesłanki embriopatologicznej do aborcji, bo było to prostsze – wyjaśnia.
Dodajmy jednak, że liczbę nielegalnych aborcji szacuje się w Polsce na 80-200 tysięcy rocznie.
Co dalej z ustawą?
Tymczasem po wakacjach Sejm ma raz jeszcze zająć się nowelizacją Kodeksu karnego, w którym przewidziano częściową depenalizację aborcji. To projekt posłów Lewicy, części KO i Polski 2050 oraz jednej posłanki PSL.
Będzie to druga próba uchwalenia ustawy, bo za pierwszym razem – 12 lipca – się nie udało.
Napisz komentarz
Komentarze