Mamy niezawisłe sądy. To pokazała sytuacja z posłem Marcinem Romanowskim. Prokuratura chciała dla niego aresztu, a sąd się nie zgodził. Byłego minister sprawiedliwości Marcina Romanowski przedstawia się jako pokrzywdzony, ale prokuratura przedstawia 11 zarzutów.
Polityk został zatrzymany w poniedziałek 15 lipca
„Funkcjonaiusze ABW zjawili się o godz. 13:56. O godz. 14:02 otrzymałem telefon. Na miejscu byłem o godz. 14:25. Wtedy dopiero mijałem dziennikarzy szukających budynku” – tak Lewandowski opisał na X tę sytuację.
Kilka godzin wcześniej Prokuratura Krajowa otrzymała uchwałę Sejmu, która pozbawiła Romanowskiego immunitetu. Ma to związek – przypomnijmy – z zarzucanymi mu przez prokuraturę czynami.
„Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy w postaci osobowych źródeł dowodowych, dokumentacji dotyczącej postępowań o udzielenie dotacji z Funduszu Sprawiedliwości, analizy zabezpieczonych dokumentów i elektronicznych nośników informacji wskazuje na dostatecznie uzasadnione podejrzenie, że poseł Marcin Romanowski popełnił 11 przestępstw, w tym polegających na udziale w zorganizowanej grupie mającej na celu popełnianie przestępstw przeciwko mieniu, a w szczególności poprzez przekraczanie uprawnień i niedopełnienie obowiązków oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentach, wyrządzanie szkody w wielkich rozmiarach w mieniu Skarbu Państwa, w celu osiągnięcia korzyści osobistych i majątkowych (…)” – podała PK, informując jednocześnie, że w grę wchodzi aresztowanie polityka.
Romanowski jako wiceminister sprawiedliwości nadzorował wydawanie pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Okazało się, że pieniądze szły na realizację politycznych celów. Najwięcej w okręgach, z których startowali do Sejmu politycy Suwerennej Polski.
Poseł nazywa zarzuty absurdalnymi
Romanowski na takie zarzuty odpowiada, że wszystko odbywało się zgodnie z przepisami.
– Jestem gotów stawić czoła tym absurdalnym zarzutom, wszystkie wyjaśnienia i dowody na nieprawdziwość tych oskarżeń przedstawię w odpowiedniej procedurze prawnej – oświadczył, kiedy PK zwróciła się do Sejmu z wnioskiem o uchylenie immunitetu.
Sprawa aresztowania polityka od początku nie była przesądzona. Bartosz Lewandowski od początku mówił, że Marcin Romanowski „jest chroniony immunitetem, korzysta również z przywileju nietykalności osobistej jako członek tego Zgromadzenia Parlamentarnego”.
Prawnik podał także, że polityk „odmówił podpisania protokołów z tej czynności, również z czynności zatrzymania w dniu dzisiejszym, uznaje te czynności za nielegalne (…) z uwagi i na chroniący go immunitet, i przywilej nietykalności”.
Uwolniony chwilowo?
Marcin Romanowski nie jest już zatrzymany, bo stołeczny sąd nie zgodził się na jego aresztowanie Marcina Romanowskiego i były wiceminister sprawiedliwości wyszedł na wolność. Prokuratura ma teraz ograniczone pole manewru.
Sytuacja pokazała, że mamy demokrację i wolne sądy. Wydaje się, że to kwestii zarzutów nie zmienia.
Prokuratura zaliczyła wpadkę, bo nie wzięła pod uwagę faktu, że Marcin Romanowskiego może chronić nie tylko immunitet krajowy, który przez Sejm został uchylony, ale także immunitet delegata do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (ZPRE), którego były wiceminister jest członkiem. Marcin Romanowski po wyjściu z gmachu sądu zebrał głoś.
- To jest sytuacja bezprecedensowa. Nie chodzi tutaj o mnie, tylko chodzi o polskie państwo, które doznało bardzo poważnego uszczerbku na arenie międzynarodowej, doprowadzając do sytuacji jawnie bezprawnego zatrzymania członka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. To jest sprowadzenie Polski do statusu państwa trzeciego świata przez rząd Donalda Tuska, przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara i tych wszystkich, którzy uczestniczyli w tej rzeczywiście zorganizowanej grupie przestępczej - powiedział Marcin Romanowski .
Teraz ruch zależy od prokuratury.
Napisz komentarz
Komentarze