Koalicja obywatelska przymierza się do wprowadzenia zakazu sprzedaży żywych ryb. Biorąc pod uwagę pierwsze dni pracy nowego parlamentu zastanawiające jest to, że akurat ten problem znajduje się na sejmowej wokandzie. Czy na prawdę jest to regulacja, którą należy się w tej chwili pilnie zająć? Wróćmy jednak do tematu.
Parlamentarny Zespół Przyjaciół Zwierząt
Taką inicjatywę planuje Katarzyna Piekarska z Koalicji Obywatelskiej, członkini Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt. Jej projekt przewiduje, że sprzedaż żywych ryb będzie możliwa tylko w przypadku narybku i egzemplarzy akwariowych.
Zamysł ten oparty jest na badaniach opinii publicznej, które wskazują, że istnieje poparcie społeczne dla takiego rozwiązania. Organizacje ekologiczne podkreślają, że sprzedaż żywych karpi w okresie przedświątecznym, gdy ilość ryb na rynek trafia w krótkim czasie, jest niewłaściwa. Transport, ubój i sprzedaż ryb w humanitarnych warunkach stają się utrudnione, co może prowadzić do niehumanitarnego traktowania tych zwierząt. Często spotykamy się bowiem z sytuacjami, w których ryby są przetrzymywane w zbyt małej ilości wody lub pakowane do foliowych worków.
Pierwsze próby zmiany przepisów w celu ochrony zwierząt miały miejsce kilka lat temu. Posłowie Platformy Obywatelskiej i PSL dążyli do wprowadzenia poprawek, a Katarzyna Piekarska złożyła projekt zakazu sprzedaży żywych ryb w ubiegłej kadencji. Pomimo tych działań, nie udało się przeforsować zmian.
Tym razem w parlamencie większość mają partie, które deklarują chęć wzmocnienia praw zwierząt. Dodatkowo nowy marszałek Szymon Hołownia zapowiedział likwidację zamrażarki sejmowej, co może wpłynąć na pozytywny odbiór inicjatyw mających na celu ochronę zwierząt.
Większość Polaków rozumie sprawę
Badanie przeprowadzone przez Fundację Compassion in World Farming Polska przed dwoma laty, wskazuje, że aż 59,3% Polaków popiera zakaz sprzedaży żywych karpi. To również ważny czynnik, który może pomóc w przeforsowaniu zmian w prawie.
Warto też podkreślić, że niektóre sieci handlowe już kilka lat temu zrezygnowały ze sprzedaży żywych ryb, argumentując to troską o dobrostan zwierząt. Biedronka i Lidl to tylko niektóre z przykładów sklepów, które podjęły taką decyzję.
Biorąc pod uwagę powyższe, wnioski są dwa:
Po pierwsze, na cenę karpia te regulacje raczej nie będą miały wpływu, za całego karpia w tym roku zapłacimy od 25 do 30 zł/kg, a za filet około 45 zł/kg (tak podaje Strefa Biznesu) i to jest rzeczywistość, z którą za miesiąc się zmierzymy.
Po drugie, biorąc pod uwagę zapowiedzi nowej władzy o "polityce dającej wszystkim nową nadzieję", należałoby rozważyć w jaki sposób powyższa regulacja przyczyni się do dobrostanu nas wszystkich jako obywateli.
Napisz komentarz
Komentarze