Dobra żona, opiekuńcza matka
Urodzona jako trzecie dziecko króla Węgier, Andrzeja II i Gertrudy z Andechs-Meran, Elżbieta miała w sobie czyste i pełne pokory serce. Już we wczesnym dzieciństwie została osierocona przez matkę, co uczyniło ją jeszcze bardziej wrażliwą na cierpienie ludzkie. W wieku 14 lat została zaręczona z Ludwikiem, przyszłym władcą Turyngii. Młoda Elżbieta poślubiła Ludwika mając jedynie 14 lat, a ich małżeństwo, pomimo krótkiego trwania, okazało się być szczęśliwe. Z Ludwika i Elżbiety narodziło się troje dzieci, jednak małżeńskie szczęście zostało przerwane w chwili, gdy Ludwik zmarł podczas wyprawy krzyżowej. Dwudziestoletnia Elżbieta usunęła się z życia dworskiego i przeniosła się wraz ze swoimi dziećmi do Eisenach. Później osiedliła się w Marburgu, skąd poświęciła się całkowicie wychowaniu dzieci, modlitwie, pokucie i uczynkom miłosierdzia.
Kto to w ogóle jest tercjarz/tercjarka?
Elżbieta w roku 1228 złożyła śluby jako jedna z pierwszych tercjarek franciszkańskich. Tercjarz/tercjarka to krótko mówiąc osoba, należąca do tzw. trzeciego zakonu, która jest związana z danym zakonem katolickim, ale żyje w świeckim środowisku, czyli zwykły przeciętny parafianin. Całe jej życie było pełne opieki nad ubogimi i cierpiącymi. Dzięki swojej wierze i miłości do Chrystusa, Elżbieta stawała się pocieszycielką dla ubogich. Dwa razy dziennie odwiedzała chorych, pomagała im w różnych codziennych czynnościach, a nawet dźwigała chorych na swoich ramionach. Jej dobroczynne działania były potwierdzeniem jej wielkiej miłości bliźniego.
Księżna, która pozostała człowiekiem
Elżbieta była również bardzo pokorna i skromna. Mimo jej królewskiego pochodzenia, zapraszała do swojego stołu najbardziej ubogich i pogardzanych. Nie miała potrzeby wywyższania się nad innymi, a jej działania były czystym darem kontemplacji. Jej blask i radość, które promieniowały z jej twarzy po modlitewnym odosobnieniu, świadczyły o jej głębokiej relacji z Bogiem. W chwili śmierci, Elżbieta zapisała w swojej ostatniej woli, że wszystko, co posiada, ma zostać rozdane ubogim, z wyjątkiem zwykłej tuniki, w której chciała być pochowana. Jej filozofia życiowa była prosta - wszystko, co ma, należy do ubogich. Oddając siebie Bogu, Elżbieta stała się kluczową postacią w historii dobroczynności i miłosierdzia.
Legenda głosi,
Że pewnego wieczoru, kiedy Ludwik IV przebywał na polowaniu, Elżbieta postanowiła podjąć wielką decyzję. Bez wiedzy męża zabrała ze swojego zamku chleb i złote monety, które chciała rozdać ubogim. Jednak ilość pieniędzy była tak duża, że musiała je schować w zwiniętym płaszczu, aby móc je nieść. Gdy Elżbieta przechodziła przez ciemny park, nagle zza drzew wyłonił się sam Ludwik IV. Zaskoczony jej obecnością i zaciekawiony zawartością pakunku, zażądał, aby żona ujawniła mu, co niesie. W tym momencie św. Elżbieta, być może inspirując się boskim natchnieniem, odpowiedziała, że w jej płaszczu znajdują się róże. Odpowiedź ta wydawała się być jedynie wymówką, jednak wbrew wszelkim oczekiwaniom, kiedy św. Elżbieta otworzyła płaszcz, zamiast pieniędzy ukazały się przepiękne i pachnące róże. Były one tak cudowne, że nie sposób było pomyśleć, aby ktoś mógł nosić je w samym płaszczu.
O co chodzi z tymi różami?
To wydarzenie uważane jest za cud i niewątpliwie jest ono pięknym przykładem opieki Bożej nad św. Elżbietą. Róże stały się symbolem świetlistego czynu miłości, jakim była hojność Elżbiety wobec innych. Pokazują one, że dzięki jej wierze i oddaniu mogła przekształcić skromne dary w coś pięknego i inspirującego. Róże stały się także znakiem rozpoznawczym św. Elżbiety, a jej związki z tymi kwiatami są nadal obecne w kulturze i tradycji religijnej. W wielu ikonograficznych przedstawieniach św. Elżbieta trzyma w dłoniach kosz pełen róż, który symbolizuje jej miłość i wrażliwość wobec cierpienia innych.
Święta Elżbieto, módl się za nami!
Dziś obchodząc święto Świętej Elżbiety Węgierskiej, wszyscy powinniśmy spojrzeć na nią jako wzór w czynieniu dobra i kultywowaniu miłosierdzia. Jej działania nie miały charakteru propagandowego czy budowania wizerunku władcy, ale wynikały z autentycznego pragnienia pomocy najbardziej potrzebującym. Elżbieta uczy nas, że nawet najmniejsze gesty miłosierdzia mogą mieć ogromne znaczenie i przyczynić się do zbawienia dusz.
Napisz komentarz
Komentarze