Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 19:33
Reklama
Reklama

Co się działo gdy na granicy padły strzały? Żandarmeria wyjaśnia

Żołnierze, którzy na polsko-białoruskiej granicy strzelali w stronę migrantów, zostali zatrzymani zgodnie z przepisami – zapewnia Żandarmeria Wojskowa. I dodaje, że wszystko odbyło się dyskretnie, a kajdanki były konieczne.
Co się działo gdy na granicy padły strzały? Żandarmeria wyjaśnia
Żandarmeria Wojskowa

Autor: ŻW

Chodzi o głośne wydarzenia z przełomu marca i kwietnia. Onet ujawnił, że Żandarmeria Wojskowa zatrzymała i wyprowadziła z kajdankach 3 żołnierzy służących na polsko-białoruskiej granicy. Mieli przekroczyć uprawnienia i narazić życie innych osób. 

Wojskowi oddali strzały ostrzegawcze w stronę napierających na zaporę graniczną migrantów. Pociski trafiły rykoszetem w płot.

Strzały w stronę kolegów

Poseł Konfederacji, który brał udział w posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, ujawnił właśnie, że „nie był to pierwszy raz użycia w sposób nieprawidłowy broni przez tych żołnierzy”. Mówił też, że wojskowi strzelali, gdy migranci się wycofali. 

– Ale też w kierunku, w którym byli ich koledzy żołnierze i funkcjonariusze Straży Granicznej. Więc strzały były między żołnierzami i oni powiedzieli, że mają problem ze służeniem z ludźmi, którzy strzelają w ich kierunku. To jest istotna i dosyć ważna rzecz – relacjonował w TVN24.

Po co kajdanki? To konieczność

Tak jak ten incydent wiele emocji wzbudza również to, że żołnierze zostali zakuci w kajdanki. I właśnie o tę sprawę zapytał Żandarmerię Wojskową rzecznik praw obywatelskich.

„Działania ŻW stanowiły realizację zadań wynikających z Kodeksu postępowania karnego i ustawy o Żandarmerii Wojskowej i wojskowych organach porządkowych – ujawnianie i zabezpieczanie dowodów w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstw” – tłumaczy w oficjalnej odpowiedzi komendant główny ŻW. 

I podkreśla, że późniejsze ustalenia prokuratury potwierdzają zasadność podjętych działań.

Komendant ŻW argumentuje, że doświadczenie wskazuje, że „osoby zatrzymywane podczas takich czynności mogą zachowywać się w sposób irracjonalny, nieprzewidywalny i niebezpieczny, a funkcjonariusz podejmujący interwencję, musi być świadomym takich reakcji oraz przygotowanym na ich wystąpienie”.

Kajdanki były także potrzebne, aby uniemożliwić ewentualną ucieczkę czy inne działania, które mogą okazać się groźne.

Nie było świadków

Szef ŻW wyjaśnia, że zatrzymanie nie odbyło się na „oczach innych żołnierzy”. Stało się to, tak samo jak rozmowa z wojskowymi, o zmierzchu w kontenerze dowódczym, a następnie w wyznaczonym pomieszczeniu znajdującym się w tym kontenerze.

Podczas czynności zatrzymywania obecni byli inni żołnierze ŻW uczestniczący w tych czynnościach oraz przełożeni zatrzymywanych żołnierzy. Według oświadczeń żołnierzy ŻW, w miejscu i czasie zatrzymywania, jak i podczas dalszych czynności procesowych wykonywanych na terenie obozowiska, nie widziano innych żołnierzy, czy grup osób mogących obserwować omawiane czynności, które wykonywane były w sposób skryty i dyskretny, a zarazem stanowczy, respektując godność osób zatrzymywanych oraz przestrzegając praw człowieka – zapewnia komendant.

Przypomnijmy, że trwają prace nad nowymi przepisami dotyczącymi zasad użycia broni przez żołnierzy.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklamadotacje rpo
Reklama
Reklama
NAPISZ DO NAS

Zapraszamy do kontaktu!

Reklama