Nie znajdują u kierowcy żadnej winy. Ale od początku.
Znany rajdowiec nadal się ściga, chociaż szczyt kariery ma już za sobą. Krzysztof Hołowczyc (rocznik 1962) , bo o nim mowa, to jeden z najbardziej znanych i najpopularniejszych polskich kierowców rajdowych. Na koncie ma m.in. mistrzostwa Polski, mistrzostwa Europy, udział w rajdzie Dakar.
Lista grzechów Hołka
Głośno jest też o jego działalności społecznej i... wykroczeniach drogowych:
- 2012 – wjechał skuterem w samochód,
- 2013 – jechał z prędkością 161 km/h w miejscu z ograniczeniem do 90 km/h,
- 2018 – 113 km/h w obszarze zabudowanym,
- 2022 – jego auto dachowało,
- 2023 r. – sam się „podłożył policji”.
Film i prędkość
Chodzi o nagranie, jakie Hołek sam umieścił w sieci. Widać na nim, jak rozpędza potężne bmw na odcinku, na którym powinien jechać maksymalnie 90 km/h. Film wciąż jest w sieci.
Nagranie swego czasu przeanalizowali dziennikarze serwisu brd24.pl i ocenili, że Hołowczyc przekracza dopuszczalne prędkości na publicznych drogach.
„Hołowczyc „latał bokiem” swoim bmw we wsi. Potem poruszając się drogą ekspresową (wszystko wskazuje na to, że jest to droga ekspresowa S51), rozpędził swoje auto do 167 km/h. To aż o 47 km/h więcej niż dozwala prawo.
Na tym samym filmie zatrzymał się na lokalnej trasie prowadzącej do wsi Dorotowo nad Jeziorem Wulpińskim. To miejsce, gdzie zostaje już odwołane ograniczenie do 60 km/h, ale jechać można najwyżej 90 km/h” – czytamy.
I to właśnie ten portal zwrócił uwagę policji skierowali na to nagranie.
Jest decyzja
Mundurowi zajęli się sprawą, przesłuchali rajdowca i podjęli decyzję: odstąpili od skierowania do sądu wniosku o ukaranie kierowcy.
Tłumaczeniem jest „brak dostatecznych danych uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu zabronionego”.
– Decyzja została podjęta po przeprowadzeniu czynności w sprawie o wykroczenia, w tym analizy materiału wideo oraz przesłuchań kierowcy i osoby, która operowała kamerą – poinformowała podkom. Anna Balińska z KMP w Olsztynie.
Napisz komentarz
Komentarze